


Na czwartym miejscu w katalogu grzechów głównych figuruje zazdrość. Jest ona nieodłączną towarzyszką naszej codzienności. Zazdrościmy: samochodu, pieniędzy, posady, talentów, urody, powodzenia, wykształcenia, duchowego rozwoju… Zazdrościmy rzeczy wielkich i drobnych, codziennych i wyjątkowych, świeckich i świętych. Nikt nie jest od tego wolny. Skąd pochodzi zazdrość? Jakie są jej rodzaje? Czy każde uczucie zazdrości jest grzechem? A może jednak odgrywa ona jakąś pozytywną rolę w naszym życiu?
„Bóg mi poskąpił” – zazdrość o coś
„Ona ma ładniejsze rękawiczki. On jest przystojniejszy ode mnie. Oni lepiej się modlą niż ja”… Tę litanię można by ciągnąć w nieskończoność. Któż z nas nie doświadczył podobnych stanów, widząc u innych to, czego nam samym brakowało? Zazdrość, jak ją określa św. Tomasz z Akwinu, jest smutkiem z powodu tego, że nie posiadam dobra, którym dysponują inni.
Zazdrość jest tym silniejsza, im mniej cenimy dobra, które sami posiadamy. Ileż razy myśleliśmy, że życie ludzi wokół nas jest atrakcyjniejsze i ciekawsze, a nam Pan Bóg poskąpił szczęścia, talentu, urody. Podstawą zazdrości i jej pożywką jest więc poczucie niskiej wartości, a sprężyną porównywanie się z innymi. Ludzie z niskim poczuciem wartości nie doceniają tego, co mają, i ulegają złudzeniu, że stan posiadania, bez względu na to, czy są to rzeczy materialne czy duchowe, wpłynie na podniesienie ich wartości. Dlatego ciągle przeglądają się w oczach innych, nerwowo sprawdzając, jak wypadają w takiej konfrontacji (nie trzeba chyba (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.