


Gdy myślę o tych, którzy nauczyli mnie wiary i Chrystusowego podejścia do drugiego człowieka, czuję pewne zakłopotanie. Tak wiele osób, twarzy, gestów i postaw przychodzi mi na myśl. Są wśród nich postaci powszechnie znane, o których Kościół zaświadcza, że są świętymi. Jednak zdecydowana większość to ci, którzy przez swoją zwyczajność, dobroć, miłość i prostotę świadczyli i nadal świadczą o Jezusie. Wielu z nich spotkałem i wciąż spotykam w mojej codziennej pracy oraz na szlaku pielgrzymki Młodzieży Różnych Dróg.
Od założyciela mojego zakonu – św. Jana Bosko, genialnego wychowawcy młodzieży – nauczyłem się „pedagogiki serca”. To postawa, która leży u źródeł charyzmatu salezjanów. Miłość św. Jana Bosko była oddana Chrystusowi i młodym, cierpiącym różnego rodzaju ubóstwa. On im ciągle imponował, zaskakiwał nowymi pomysłami. Budził w nich naturalną radość, aby nie szukali sztucznej i grzesznej. Szerzył postawę: „sta allegro” – „bądź wesół”. Troszczył się o to, żeby młodzi mieli spokojne sumienie. Spowiadał w każdej chwili i wszędzie. Ułatwiał zasadę, „czyńcie, co chcecie, byle byście nie grzeszyli”. Wierzył, że z dobrego sumienia rodzi się postęp w świętości życia, a więc w zachowaniu, wiedzy i w kulturze osobistej. Jan Bosko stworzył „prewencyjny system wychowawczy” – metodę, która polega według ks. prof. Mieczysława Majewskiego, mojego mądrego wychowawcy, na „wyzwalaniu dobra z młodzieży”. Propozycje i zadania, które się jej stawia, mają zapobiegać wp (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.