


Podróż czterech młodych samurajów – pierwszych wysłanników z Japonii do europejskich królów i papieży pod koniec XVI wieku – do dziś nie przestaje intrygować historyków i badaczy kultury. Interesują się nią także sami Japończycy licznie odwiedzający wystawy upamiętniające ową wyprawę, nazwaną „wysłannicy cesarza Taisho do Europy” (Taisho Keno Shisetsu). Plakaty z ich podobiznami – obrazami namalowanymi w XVI wieku w Japonii i w Europie – wieszane w zupełnie nieoczekiwanych miejscach, np. w poczekalni na stacji kolejowej, niejednokrotnie zaskakują. Ci młodzieńcy stali się w Japonii swoistą ikoną kontaktów tego kraju z Europą.
Niedawno byłem na wykładzie Fusanori Isomura, wybitnego dziennikarza telewizyjnego i katolika. Przez ostatnie 10 lat (przed przejściem na emeryturę w 2005 roku) zarządzał Ośrodkiem Kultury Japońskiej w Paryżu, za co otrzymał z rąk prezydenta Jacquesa Chiraca najwyższe francuskie odznaczenie. Mówiąc o kulturowych relacjach między Japonią i Europą – o sprawach dotyczących obecnego wieku – nie omieszkał wspomnieć o „wysłannikach cesarza Taisho”. Jednym z ważnych punktów w jego wypowiedzi było wskazanie na niezdrową tendencję globalizacji w ogólnoświatowej kulturze, widoczną w podporządkowaniu dziedzin informacji, showbiznesu oraz telewizji kilku ośrodkom o światowym zasięgu, określanym obecnie mianem „megamedia”.
Starając si (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.