


Jednym ze zjawisk związanych z postępującą laicyzacją społeczeństw jest malejąca liczba zawieranych małżeństw, wyraźnie zauważalna w Polsce od początku lat 90., i rosnąca równocześnie liczba wolnych związków oraz dzieci pozamałżeńskich. Jakie motywy skłaniają ludzi do tego, by nie wiązać się ze sobą na stałe w sposób formalny, czy to kościelny, czy cywilnoprawny?
Dlaczego bez ślubu
Odpowiedzi są różne. Jedni uważają, że nie należy komplikować sobie życia: — Jeżeli mamy być ze sobą razem — argumentują — to dlatego, że będziemy chcieli, natomiast jeżeli przyjdzie nam się rozstać, będzie to o wiele prostsze. Przysięga czy podpis, nawet złożone przed ołtarzem nie zapewniają automatycznie trwałości i pomyślności związku — dodają. Drudzy przyznają wprost, że zbyt cenią sobie własną wolność, i deklarują jednocześnie szacunek wobec niezależności drugiej strony, nie chcą więc wiązać siebie i jej dozgonną wiernością. Taki układ — ich zdaniem — pozwala chociażby na większą niezależność finansową i pełniejszą realizację siebie w innych sferach, np. zawodowej, przy jednoczesnym czerpaniu z życia we dwoje tego, co najprzyjemniejsze, co nie wymaga zbyt dużego wysiłku i co nie rodzi zbyt dużych zobowiązań. Przybiera to niekiedy formę układu partnerskiego określanego z angielskiego live–apart–together, gdzie partnerzy uznają pewną przynależność do siebie, niemniej jednak mieszkają osobno, dzieląc ze sobą życie jedynie od czasu do czasu według chęci i potrzeb. Jeszcze inni, zwłaszcza mło (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.