


Cokolwiek rozumie się przez sekularyzację, niewielu zaprzeczy, że w minionym stuleciu kultura publiczna stała się mniej religijna. Nie jest to, jak twierdzą niektórzy, wynik rozdziału Kościoła od państwa, który po raz pierwszy dokonał się przed trzema wiekami. Taki rozdział nie pociągnął za sobą wówczas alienacji kultury od jej religijnych korzeni. W Ameryce, na przykład, koniec sankcjonowanej przez państwo religii nie oznaczał końca zasadniczo chrześcijańskiego i protestanckiego charakteru kultury amerykańskiej. W innych społeczeństwach zachodnich powiązanie pomiędzy państwem i takim lub innym Kościołem chrześcijańskim trwało aż do minionego wieku. Jednak również w tych społeczeństwach widzimy dowody sekularyzacji zdecydowanie bardziej zaawansowanej niż w Stanach Zjednoczonych. Zeświecczenie nie jest wynikiem rozdziału Kościoła od państwa. Korzenie procesu sekularyzacji prowadzące do obecnej alienacji kultury publicznej i religii, a w szczególności chrześcijaństwa, tkwią w wieku XVII.
Zsekularyzowane społeczeństwo podważa zaufanie chrześcijan do prawdziwości ich wiary. Peter L. Berger w książce A Rumor of Angels (1969) opisuje wierzących jako „kognitywną mniejszość”, której standardy wiedzy odbiegają od tego, co powszechnie uznaje się za oczywiste, definiuje też „struktury wiarogodności”. Ludziom potrzebne jest potwierdzenie ze strony społeczeństwa, że dany opis rzeczywistości jest wiarygodny. Kiedy społeczne poparcie ulega osłabieniu, ludzie muszą wykrzesać z siebie silną (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.