


Najpierw był niebywały sukces. W ciągu czterech lat 48 milionów sprzedanych egzemplarzy, wydanych w 110 krajach w przekładzie na 40 języków. Pociągnęło to za sobą nieprzeliczone rzesze młodych fanów, którzy, co powszechnie odnotowywano jako zjawisko chwalebne, po raz pierwszy odłożyli komiksy i gry komputerowe i z błyskiem w oku zabrali się do czytania książek. Na tej fali autorka zyskała status gwiazdy światowej porównywalny z popularnością grup muzyki rockowej w latach 60. i 70.
Akcja książek Joanne Rowling rozgrywa się w akademii sztuk czarnoksięskich. Magia, która działa tak sprawnie jak technika, została przedstawiona jako zjawisko pozytywne, choć czasami niebezpieczne. Głównym tematem jest walka dobra ze złem. Trzeba przyznać, że walka ta to nie przelewki. Zdarzają się ofiary, nawet śmiertelne.
Magia, okultyzm i brak autorytetu
Connie Neal, autorka książki Co chrześcijanin ma zrobić z Harrym Potterem? (WaterBrook Press 2001) słusznie stwierdza, że ocena powieści Rowling zależy od punktu widzenia — albo uważa się je za podręczniki czarnej magii, albo za udane utwory z dziedziny fantastyki dla dzieci. Niektórzy amerykańscy rodzice reprezentujący pierwszą grupę zareagowali alarmistycznie. Zakazali swoim dzieciom czytania tych książek, podjęli kampanię publiczną, wystąpili do sądu przeciw szkołom, w których na lekcjach czyta się fragmenty powieści. Ich zdaniem, magia jest tak samo niebezpieczna, jak „bezpieczny seks”. Z (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.