


Umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował (J 13,1)
W czasie roku liturgicznego, słuchając czytań mszalnych, odnajdujemy teksty o tym, jak Jezus miłuje swoich, nauczając, zachęcając i uzdrawiając ich, pozwalając im doświadczać bezpieczeństwa w swojej obecności. Dzisiaj usłyszymy, że umiłował ich do końca. Dowiemy się także, co się dzieje, kiedy ktoś tak miłuje.
Jan, który jest jedynym Ewangelistą opisującym umywanie nóg, zaczyna swoją relację podniosłym wstępem: „Jezus, wiedząc, że Ojciec oddał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie (...)”. Jezus, który wyszedł od Ojca, by poszukać zagubionego świata i go ratować, teraz powraca do Ojca, niosąc świat w ramionach. To decydujący moment w historii ludzkości, to centrum historii i jej szczyt. Wszystko, co istniało do tego momentu, tego oczekiwało i ku temu zdążało, a wszystko, co nastąpiło po nim, jest konsekwencją i owocem tego, co w tym momencie się dokonało.
Dramat w trzech aktach
Bóg ma szczególne upodobanie do liczby trzy. Nic w tym dziwnego. Sam Bóg jest trójjedyny. Jego ostatnie i decydujące dzieło jest dramatem w trzech aktach. Pierwszy akt to umywanie nóg, drugi — ustanowienie Eucharystii, a trzeci to śmierć Jezusa na krzyżu. Te trzy akty to jedno. Razem stanowią jeden dramat, tak jak Ojciec, Syn i Duch Święty są jednym Bogiem. Jan nie uważa, byśmy musieli czekać do zmartwychwstania, by uznać dramat za (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.