


Fascynujące są spotkania ze świętymi. Poprzez pisma i przekazy, jakie po nich pozostały, przychodzą do nas żywi i niezwykle barwni ludzie. Bliższa i konkretniejsza staje się prawda o świętych obcowaniu. Zaprzyjaźniamy się z tymi, którzy już osiągnęli pełnię. Jednym z elementów tej przyjaźni jest niekończąca się rozmowa o rzeczach najważniejszych.
Dotknąłeś mnie i zapłonąłem tęsknotą
Zapisem jednego z takich spotkań jest opowieść o nawróceniu świętego Augustyna. Najbardziej charakterystyczna będzie dla niej metafora drogi, czegoś, co się już rozpoczęło, lecz wciąż jeszcze trwa. Widzimy Augustyna w środku jego życia. Ten 43–letni człowiek zasiadł do napisania swojego rachunku sumienia nie po to, by płakać nad wieloletnim oddaleniem od Boga. Pragnął wyśpiewać chwałę Pana, który z największego oddalenia przyprowadził go do domu, dlatego w Wyznaniach powiedział:
Późno Cię pokochałem, Piękności tak dawna, a tak nowa, późno Cię pokochałem! A oto Ty byłaś wewnątrz, a ja byłem na zewnątrz; tam Cię szukałem i lgnąłem w mojej brzydocie ku pięknym rzeczom stworzonym przez Ciebie. Byłaś ze mną, a ja nie byłem z Tobą. Z dala od Ciebie trzymały mnie te rzeczy, które nie istniałyby, gdyby nie były w Tobie. Zawołałaś, wezwałaś i przerwałaś moją głuchotę. Zabłysnęłaś, zajaśniałaś i usunęłaś moją ślepotę. Rozlałaś woń, odetchnąłem i oto wzdycham ku Tobie. Skosztowałem i oto łaknę i pragnę. Dotknęłaś mnie i zapłonąłem tęsknotą za Twoim pokojem. Późno Cię pokochałem (Wyznania, X 27).
Chwila, w której Augustyn odnalazł Boga, przy (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.