



DOMINIK JARCZEWSKI OP: Apokalipsa kojarzy się z czymś tajemniczym i strasznym. Mało optymistyczne zakończenie Dobrej Nowiny…
PROF. MICHAŁ WOJCIECHOWSKI: Rzeczywiście taka jest powszechna interpretacja tej księgi. Nic bardziej mylnego.
Dlaczego?
Najpierw dlatego, że to dopiero dla współczesnego czytelnika Apokalipsa jest tak tajemnicza. Nie znamy kodów i symboli, które tam występują. Natomiast dla autora i dla pierwszych czytelników był to świat doskonale znany. Autor posługiwał się aluzjami i symbolami, które były wówczas zrozumiałe. Myślimy dzisiaj, że używał jakiegoś sekretnego języka, a tymczasem Apokalipsa to po grecku „objawienie”. Intencją autora nie jest więc ukrywanie czegoś, ale właśnie odsłonięcie.
Całe Pismo Święte jest objawione, więc co jeszcze szczególnego miałaby nam objawić Apokalipsa?
Powszechny sąd na temat Apokalipsy jest taki, że objawia ona przebieg czasów ostatecznych. Otóż nie całkiem. Owszem, czasów ostatecznych dotyczą z pewnością końcowe rozdziały, w których pojawia się jeździec na białym koniu, symbol Chrystusa, oraz obrazy paruzji, sądu i nowej rzeczywistości. Natomiast pozostałe rozdziały dotyczą tak naprawdę czasów obecnych. Intencją autora nie jest przedstawienie „rozkładu jazdy” końca świata, ale komentarz do aktualnych wydarzeń w formie wyroczni. To jest zresztą charakterystyczne dla wszelkich pism prorockich w Biblii. Prorok to nie wróżbi (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.
Dominik Jarczewski OP - ur. 1986, dominikanin, doktor filozofii uniwersytetu Paris 1 Panthéon-Sorbonne, wykładowca Kolegium Filozoficzno-Teologicznego Dominikanów, mieszka w Krakowie. (wszystkich teksty tego autora)