


To nie jest książka, którą się pakuje do walizki na wakacje. Nie da się jej czytać, leżąc beztrosko na leżaku. To nie jest książka na długie jesienne popołudnia i na zimowe wieczory. I to na pewno nie jest książka, którą można przeczytać w tramwaju, na przystanku, w pociągu. Bo ona od pierwszych stron budzi ogromny sprzeciw. To-nie-mo-gło-się-wy-da-rzyć. A jednak. Czytamy i wiemy, że to nie jest wymyślona historia. To jest prawda, którą przyniosło życie. Tacy jesteśmy. Nie wierzycie? Przeczytajcie Pęknięte miasto. Biesłan Zbigniewa Pawlaka i Jerzego Wlazło.
Dlaczego Bóg na to pozwolił?
„ – Przyszedłem zobaczyć, czy potrzebuje pani pomocy – powiedziałem półgłosem.
Nawet na mnie nie spojrzała.
– A jaką pomoc możecie mi dać?
– Możemy postarać się o pomoc finansową, jeżeli potrzebuje pani opieki medycznej, to…
– Pieniędzy nie chcę. Nie możecie mi pomóc.
Stałem zmieszany.
– Może opieka psychologa… – Wciąż nie podnosiła wzroku, więc nie umiałem dokończyć zdania. – Mogę się modlić za panią – wyszeptałem wreszcie.
Wtedy spojrzała mi w oczy.
– Modlić? Modlić? Najpierw powiedzcie mi, dlaczego Bóg do czegoś takiego dopuścił!
Od kiedy przyjechałem do Biesłanu, to pytanie towarzyszyło mi na każdym kroku. Nie umiem tłumaczyć Boga. Umiem Go prosić. I staram się zrozumieć, kiedy mnie nie słyszy. Pytanie „dlaczego” zadawane jest w bólu, rodzi się z braku nadziei w obliczu nieszczęścia. „Dlaczego” – wołał Hiob, straciwszy cały (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.