



– OK. To spotkamy się o dwunastej przy głównym wejściu, mały tour po sklepach i przycupniemy gdzieś na kawę. Ale żadnych zakupów, nie mam kasy!
***
– To może po mszy, a przed obiadem u teściów mały wypad do Ikei? Taki rodzinny spacerek, może coś kupimy, a przynajmniej pobędziemy razem, nacieszymy oczy.
***
– Mam jeszcze takie niedzielne grzechy: prałam w niedzielę, raz nie byłam na mszy i robiłam zakupy.
***
Takich prostych, banalnych sytuacji i historyjek można przytoczyć dziesiątki – z własnego doświadczenia, zasłyszane, zobaczone. Jesteśmy z tym oswojeni. Normalna sprawa. No właśnie – co z tymi niedzielnymi zakupami, z tą komercją? Dobrze to czy źle? Wolno czy nie wolno? Grzech to czy nie?
(...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.