


— Stefan, miałeś tyle czasu, żeby odszukać mamę — wygarną mu bracia.
— Miałem przyjść do niej na starość i powiedzieć: „Mamo, oto twój syn marnotrawny”? — odpowie im Stefan Giers.
— A wcześniej? — spytają.
— Nie chciałem ranić tamtych rodziców.
SKOWRONNO GÓRNE. Nazwisko po matce
Jest rok 1942. Szaleje okrutna wojna. W małej wsi Skowronno Górne na Kielecczyźnie rodzi się Stefan Michał Szałabski. Nazwisko dostaje po matce.
Zofia Szałabska urodziła się w 1922 roku. Gdy ma siedem lat, umiera jej matka. Ojciec żeni się drugi raz. W domu kilkoro dzieci. Bieda taka, że buty zakłada się tylko do kościoła.
We wrześniu 1939 roku Niemcy wywożą siedemnastoletnią Zofię na roboty do Wrocławia. Dziewczyna gotuje jedzenie w wielkiej kuchni dla przymusowych robotników. Poznaje Franciszka Naporowskiego, młodego mężczyznę z Osjakowa pod Wieluniem, tak samo jak ona wywiezionego na roboty. Zakochują się. Zofia wykrada czasem jedzenie i zanosi je Franciszkowi. Zostaje przyłapana. Kontakt między kochankami się urywa.
Z więzienia Zofię Szałabską wykupuje bogaty bauer. Miał wielką posiadłość gdzieś w głębi Rzeszy. Zofia nigdy nie poznała nazwy wsi. Kiedy ją tam wieziono, miała zawiązane oczy. Podpatrzyła tylko, że w okolicy był drogowskaz na Zittau.
Szałabska haruje w polu, oprząta świnie, doi krowy, sprząta. Do posiadł (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.