


Pewien człowiek doznał kiedyś krzywdy, która z czasem stała się jego najdroższym skarbem. Rozdrapuje więc swą ranę, aby przez przypadek się nie zabliźniła albo w ogóle nie znikła.
— Przebacz i zobaczysz, jaką poczujesz ulgę — poradziłem mu kiedyś.
— Nigdy. Są rzeczy, których nigdy nie można przebaczyć.
— Nie ma takich spraw. Tylko nam wyobraźni nie starcza. Słyszałeś coś o Faustynie Kowalskiej? To była zakonnica, której Pan Jezus powiedział, że Jego miłosierdzie nie ma granic i że im większy grzesznik, tym większe ma prawo do miłosierdzia.
— Nie słyszałem o niej, ale dla mnie to bez sensu.
Nie potrafię z moim znajomym rozmawiać o Faustynie. Kiedy spotykam się z nim, próbuję mu opowiedzieć o miłosierdziu. Nie mówię mu jednak, że to jest najważniejszy przymiot Pana Boga. Tłumaczę mu, że to tlen, bez którego człowiek się dusi.
* * *
Miałem pisać o Faustynie. Wkrótce zostanie kanonizowana. Niezliczone rzesze pielgrzymów udadzą się do Rzymu oraz sanktuariów miłosierdzia. Pojawią się o niej dziesiątki artykułów i kilka książek. Ale ona jest taką dziwną świętą, że najwięcej dobra robi się dla niej, gdy wcale nie o niej się pisze, tylko o miłosierdziu, któremu oddała życie. Tak stwierdził ojciec Jacek Woroniecki krótko po jej śmierci i to jest aktualne do dziś. Poza tym o czymkolwie (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.