


Długo się zastanawiałem, jak napisać o tej książce. To jasne, że publikacja Lindy i Josepha Nicolosich wywoła zadymę, bo mówi o problemach niepopularnych: związki gejowskie są nietrwałe i cechują się niewiernością, osoby zmieniające płeć nie rozwiązują swych problemów i dalej są nieszczęśliwe, a liczba osób homoseksualnych w Stanach Zjednoczonych to około 3 proc. całego społeczeństwa, choć „pijar” zdaje się mówić zupełnie coś innego. Dziecko a skłonności homoseksulane. Poradnik dla rodziców to kij w mrowisko współczesnej kultury obyczajowej. Za tę książkę małżeństwo Nicolosich spłonie zapewne na wirtualnym stosie. Jednak w głębi serca wiesz przecież, że mówią to, co myślisz. Aby podjąć z nią dyskusję, należy pamiętać o dwóch rzeczach: ta książka jest dla rodziców, którzy mają syna. Mam dwóch synów. Mogę pisać o tej książce, bo jestem ojcem.
Dlaczego jest tak, jak jest
Fundamentem tej książki jest zdanie: Nikt nie udowodnił, że rodzimy się homoseksualni. Nauka nie dysponuje dowodem wskazującym na istnienie homoseksualnego genu. Orientacja homoseksualna nie jest nam dana w kodzie genetycznym – zależy od czynników biologicznych, społecznych i rodzinnych, a zostaje wzmocniona w efekcie wyborów określających styl życia. Psycholodzy Nicolosi w oparciu o swoją wieloletnią pracę terapeutyczną mówią wprost: nikt nie urodził się homoseksualny, homoseksualni stajemy się później. Ten proces można zaobserwować, można też nad nim pracować.
Nasza (...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.