TROCHĘ ROZTROPNOŚCI



Wielu świeckich odczuwa w sobie silne pragnienie czy potrzebę ewangelizowania, nie znaczy to jednak, że najwłaściwszą metodą jest wpychanie osobom niewierzącym czy poszukującym Jezusa na siłę.
Zazwyczaj przy redakcyjnym podziale obowiązków przypadają mi w udziale zadania o wiele bardziej wdzięczne niż to: Napisz, czego ci brakuje u świeckich. Gapię się w ekran laptopa od kilkudziesięciu minut i się zastanawiam, jak zgrabnie wytłumaczyć się przed czytelnikami z tego, że w ogóle zabieram się za ten tekst? Czy mam prawo oceniać innych?
Może i nie mam, ale też nie będę udawać – przecież od razu potrafię precyzyjnie wskazać, które postawy, zachowania, a niekiedy i zagrania budzą mój sprzeciw, niezrozumienie, smutek czy złość. Jednak żeby zachować przynajmniej pozór sprawiedliwości i przyzwoitości, najpierw sama uderzę się w piersi.
(...)

Aby wyświetlić pełny tekst musisz być zalogowany
oraz posiadać wykupiony dostęp do tego numeru.
zobacz także
komentarze